piątek, 26 sierpnia 2011

Fact mix 277: Shlohmo

http://factmag-images.s3.amazonaws.com/wp-content/uploads/2011/08/factmix.shlohmo.8.25.2011.jpg

Shlohmo po wydaniu bardzo dobrego albumu "Bad Vibes" został doceniony przez FACT i nagrał dla nich mix. Jak mówi autor, nie jest to nic specjalnie przygotowywanego. To po prostu kolaż tego, co Shlohmo ostatnio słucha. A, że bardzo lubię miksy w stylu "A, zlepię moje ulubione numery" to z wielką satysfakcją odsłuchałem jego selekcję. Super tracklista, bardzo przekrojowa. Od The Weeknd, przez Salem, Charlesa Mansona (Tak, tego Mansona, polecam zapoznać się z twórczością tego świra), Toma Waitsa, do rzeczy od Clipse i Three 6 Mafii. Do tego dodajemy sprawną obsługę efektów i otrzymujemy świetne 30 minut (z haczykiem) muzyki. Polecam.

Tears for Fears – Head Over Heels (slowed and blowed mix)
Groundislava – Final Impasse
Charles Manson – Invisible Tears
Allure ft. Nas – Head Over Heels (slow) – cassingle
Three 6 Mafia – Stash Pot – Smoked Out, Loced Out
Asura – The Killing Moon (Echo and the Bunnymen cover) – shlohmo weirdo re-edit
Clipse ft. Bilal – Nightmares (slow) – Hell Hath No Fury
Salem – Release Da Boar – King Night
Monica – Sideline Ho (Chopped and Screwed)
Dawn Golden and Rosy Cross – White Sun – Blow EP
Excerpt from a dub cassette i found in a shoebox with my friend on mission st. san francisco.
Broken Sinead O’Connor cassette.
Big Mike – World of Mine (slow) – cassingle
The Weeknd – What You Need – House of Balloons
Karen O – Hello Tomorrow (slow) – audio rip from that adidas commercial from like 7 years ago or something
Tom Waits – Dirt in the Ground – Bone Machine
Shlohmo – Just Us – Bad Vibes

DIRECT DOWNLOAD

środa, 24 sierpnia 2011

James Blake & Bon Iver - Fall Creek Boys Choir

Świeżynka. Zapowiadana jakiś czas temu kolaboracja pomiędzy Jamesem Blake'em - skromnym Brytyjczykiem o aksamitnym głosie i coraz większej grupie psychofanów, oraz Bon Iverem - amerykańskim, indie rockowym poetą, 24.08 stała się faktem. Panowie dali nam do odsłuchu singiel. Świetny singiel. Emocjonalny, łączący style obu artystów, świetnie zaaranżowany. Na pewno szybko się nie znudzi.

P.S. Wiele osób na słowa "Auto tune/vocoder/talk-box" reaguje odruchem wymiotnym. W sumie to rozumiem, ale "Fall Creek Boys Choir" to przykład kawałka, w którym zastosowanie tego narzędzia daje świetny efekt. W sumie nie potrafie uargumentować dlaczego, ale czy to ważne?


wtorek, 23 sierpnia 2011

The Weeknd - Thursday

http://soulbowl.pl/wp-content/uploads/2011/08/wknd.jpg

The Weeknd to nie band, ale jeden człowiek - Abel Tesfay. Ten pochodzący z Toronto młody (rocznik '90) wokalista stworzył bardzo ciekawą fuzję gatunkową. Mianowicie łączy on post-dubstep ze stylistyką r&b, co o dziwo owocuje świetnym, oryginalnym i lekkostrawnym brzmieniem. The Weeknd bardzo mocno namieszał swoim pierwszym wydawnictwem, które nazwał "House of Baloons". Materiał ten był bardzo spójny, już wtedy styl Abela był w 100% wykrystalizowany i tak na prawdę właściwie nie uległ zmianie. Mixtape dostał bardzo pochlebne recenzje w branżowych portalach, co sprawiło, że poczynania The Weeknd zaczęto śledzić bardzo uważnie. Oczekujący po kilku miesiącach zostali nagrodzeni drugim mixtape'em artysty - "Thursday". "Czwartek" to właściwie kontynuacja (a nawet nie "właściwie", bo to 2 część z zapowiedzianej trylogii) tego co mogliśmy usłyszeć na debiucie. Ciepły wokal, nie zawsze ciepłe teksty, nostalgiczne bity, i melancholijna atmosfera to wizytówka Tesfaya, który granie emocjami ma opanowane do perfekcji. Świetny materiał, radzę nie spuszczać tego gościa z oka!

Odsłuch całości niżej:



piątek, 12 sierpnia 2011

Jay-Z & Kanye West – Otis

Mega klip od Kanye i Jaya, do kawałka "Otis". Super klimat, wreszcie coś bez spiny, tylko luz i fun. Więcej takich proszę! ;)


wtorek, 9 sierpnia 2011

Shlohmo - Bad Vibes

http://www.fofmusic.net/wp-content/themes/mimbo2/images/Bad-Vibes-PROMO-MP3Final.jpg

Shlohmo to 21 letni producent z Los Angeles (cóż za sensacja!), obracający się w klimatach nowych bitów. Henry Laufer zwrócił moją uwagę w 2009 roku swoją debiutancką epką dla Error Broadcast zatytułowaną "Shlo - Fi EP", na której pokazał, że ma ogromną wyobraźnię i warto go obserwować. Ale prawdziwego szumu narobił rok później, wraz z wydaniem swojego pierwszego solowego krążka - "Shlohmoshun Deluxe". Było to idealne połączenie abstrakcyjnego, surowego, mechanicznego brzmienia z melancholią, a wszystko to zaserwowane zostało w ciężkim, około hip hopowym sosie. Dla mnie bomba. Te rozrzucone fragmenciki bliżej nie określonych dźwięków składających się na warstwę rytmiczną robiły i robią na mnie do dziś ogromne wrażenie. Oczywiście bardzo ucieszyłem się, gdy usłyszałem ten "patent" także na "Bad Vibes". Jednak w stosunku do "Shlohmoshun Deluxe" nowy materiał jest dużo spokojniejszy. Nasze uszy nie uchwycą tu już 8 bitowych, szaleńczych dźwiękowych sprintów, czy rytmicznego chaosu, a raczej błogie, leniwe akordy i minimalistyczne, gdzieniegdzie pukające, gdzieś indziej cykające "bębny". "Bad Vibes" w kwestii brzmienia można porównać do debiutu Teebsa, produkcji Lukida, czy Dimlite'a. Czyli w sumie doborowe towarzystwo. "Bad Vibes" na pewno nie jest dla mnie rozczarowaniem, ale nie należy się po płycie spodziewać czegoś wielkiego. Słuchając tego materiału mam jednak wrażenie, że właśnie taki był zamysł Laufera. Idealna muzyka na wieczory z herbatą.





Przy okazji polecam sprawdzać remiksy od Shlohmo, bo to jeden z lepszych graczy w tej kategorii. Po jego zabiegach nawet gówno jak Soulja Boy, Wacka Flocka Flame, czy Gucci Mane zamienia się w złoto. Oto przykład:




Henry brał też na warsztat Buriala, Robot Kocha, Gonjasufiego, czy Kelis.


niedziela, 7 sierpnia 2011

Bvdub & Ian Hawgood – The Truth Hurts

http://i23.lulzimg.com/i/45436c.jpg
(Świetna okładka)

Bvdub powraca. Jak zwykle w przypadku Brocka van Wey'a, który jest jednym z moich ulubionych producentów leniwej elektroniki, miałem wysokie oczekiwania. W związku z tym od razu zabrałem się do odsłuchu najnowszego dzieła holendra. Jest to 4 kawałkowa kolaboracja z Ianem Hagwoodem, londyńczykiem zamieszkującym Tokyo, zajmującym się ambientem. Włączam pierwszy numer - "Nothing you want will ever come true", i po chwili, jakby na złość tytułowi, czuję to co chciałem. Utwór aż ocieka ciężkimi przestrzeniami dźwięku, tak charakterystycznymi dla Brocka. Jeśli dodamy do tego piękne wokalizy wplecione dokładnie tam, gdzie moja głowa tego oczekiwała, to w efekcie otrzymujemy to, czego można się było spodziewać. To zaleta czy wada? Akurat w przypadku Bvduba jest to plus, bo jego rozpoznawalne brzmienie nie ulega skutkowi ubocznemu trzymania się własnego stylu, jakim jest "zjadanie własnego ogona", nuda, czy odcinanie kuponów od dawnej twórczości. Po odsłuchu całości stwierdzam, że moim ulubionym numerem jest chyba "Beauty is in the eye of the pretender", gdzie urzekają subtelne, gitarowe brzdąknięcia i hipnotyzujące pętle wokalne wplecione w sążniste, elektroniczne akordy. Podsumowując, produkcja ta to żadna rewolucja i na pewno oceniana będzie bardzo różnie. Zapewne recenzenci będą dzielić się na fanów van Wey'a, którzy będą katować to wydawnictwo dłuuugo (tak jak ja), oraz na ludzi, którzy nigdy nie trawili bvdubowej "nudy" i stwierdzą, że słyszeli to już milion razy (co w dużym stopniu jest prawdą). Jeśli nie słyszałeś - posłuchaj, jeśli słyszałeś - też posłuchaj.

Dla mnie 8/10, ale nie mam za złe innym ocen na poziomie 5, czy 6. ;)