środa, 14 grudnia 2011

Miko Prizents: 2011 RECAP!

Rok 2011 był baaardzo dobrym rokiem. Hip hop odżył, na wierzch zaczęły wypływać różne hybrydy brytyjskiej muzyki bassowej, Polska koncertowo jeszcze bardziej przypominała zachód. Ogólnie chyba ciężko będzie przeskoczyć 2011. Robiąc podsumowanie odszedłem od koncepcji rankingu, a zrobiłem podział na albumy i pojedyncze kawałki, które moim zdaniem rozwaliły minione 365 dni.

ALBUMY:

http://best-torrents.net/obrazki/109892.jpgRadiohead - The King Of Limbs
Jak to przed premierą każdego nowego krążka Radiohead bywa, oczekiwania są ogromne. I jak to po tej premierze zwykle bywa, oczekiwania zostają spełnione. Radiogłowi na każdym albumie są tacy sami, ale jednak trochę inni, i to chyba właśnie jest czynnik decydujący o ich sukcesie. Ciekawi mnie tylko kiedy Yorke'owi skończą się pomysły, ale patrząc po jego formie, to szybko do tego nie dojdzie.



http://syn.org.au/sites/default/files/imagecache/news_thumb/Tyler-The-Creator-Goblin.jpgTyler The Creator - Goblin
Truskule go nienawidzą, hipsterzy ubóstwiają, a ja go po prostu lubię. Jeśli jakaś rzecz budzi skrajne emocje, to dobrze. Goblin to nie tylko chore wizje pseudo zbuntowanego, bananowego nastolatka nawijającego na asłuchalnych bitach. Goblin to idealnie dopracowany koncept album, na którym pomiędzy seksistowskimi, rasistowskimi i ignoranckimi tekstami kryje się drugie, podszyte psychologią dno. Jak jeszcze go nie znaleźliście to poszukajcie, a może zmienicie zdanie na temat tego typa. Poza tym Tyler jest śmieszny. Tyle.

 




http://merlin.pl/Teoria-Rownoleglych-Wszechswiatow_Medium,images_big,17,0911502.jpg Medium - Teoria Równoległych Wszechświatów
Było trochę dobrych albumów w polskim rapie. B.O.K, Ten Typ Mes, Łona. Ale ostatecznie postanowiłem wyróżnić Mediuma. Świetna technika, ciekawe teksty i genialna wręcz produkcja. Co mogę więcej dodać, obyśmy coraz częściej dostawali takie rzeczy. 







http://maxi-torrents.pl/obrazki/29232.jpgDrake - Take Care
Według mnie najlepszy mainstreamowy album roku. Drake, z pomocą takich ludzi jak The Weeknd, Jamie XX, czy Just Blaze stworzył lekkostrawną, aczkolwiek oryginalną i innowacyjną płytę, a wiemy, że środowisko głównego nurtu nie lubi eksperymentów. Ten jednak polubił i Drake wyszedł z tego ryzykownego zabiegu "z tarczą". Często określanie czegoś mianem "ładnego" jest najgorszym wrzutem, jednak w tym przypadku to komplement. Ten album brzmi po prostu ładnie. 




http://edge-img.datpiff.com/mc4c9501/ASAP_Rocky_Liveloveaap-front.jpgA$AP Rocky - LiveLoveA$AP
Gość pojawił się nagle, i już jest chyba najświeższym newcomerem tego roku. Jeśli Rocky nie będzie w przyszłym "sezonie" najgorętszym gościem w mainstreamowym rapie, to dam sobie uciąć... rękę. LiveLoveA$AP niszczy spójnością, mocnymi linijkami i bitami Clamsa Casino. 



 
http://i.torrenty.org/timages/565127.jpgLong Arm - The Branches
Bardzo podobało mi się co w tym roku robił label Project: Mooncircle, a najbardziej podobała mi się płyta Long Arm. Ten rosyjski producent pokazał jak można łączyć jazz z hip hopem a jednocześnie nie być wtórnym. The Branches charakteryzuje się niesamowitym, nostalgicznym i trochę zimnym klimatem, który wciąga od pierwszych sekund. Czekam na więcej w 2012.





http://edge-img.datpiff.com/m636bcae/Stalley_Rashad_Lincoln_Way_Nights-front.jpgStalley - Lincoln Way Nights
Gdy dowiedziałem się, że Rick Ross zwerbował go do MMG miałem mieszane uczucia. Z jednej strony fajnie, bo będzie miał szansę się pokazać i wyjść z cienia Big K.R.I.Ta, czy Curren$y'ego, ale z drugiej strony bałem się, że Rozzay przerobi go na wtórnego bangerowca w stylu Meek Milla. Na szczęście Stalley został Stalleyem. LWN to świetny materiał, hołd dla malutkich miasteczek położonych na trasie wielkich autostrad. I czuć tu ten amerykański klimat. Do tego jego koncert w Warszawskiej Cafe Kulturalnej rozłożył mnie na łopatki, będą z niego ludzie.





http://p.playme.com/images/album/6640046/128/us/Alva-Noto-+-Ryuichi-Sakamoto/summvs.jpg?ts=20111026Alva noto + Ryuichi Sakamoto - Summvs
Ostatni album tego duetu. Szkoda, może jednak zmienią zdanie i w przyszłości jeszcze raz usłyszymy tych dwóch twórców razem. Summvs to płyta, która jest idealna, jeśli chce się kogoś zapoznać z katalogiem labelu raster-noton. Dość łatwa w odbiorze, a jednocześnie świetnie oddająca koncepcję wytwórni. No i ten cover "By This River", piękne. 





http://p.playme.com/images/album/5088483/128/us/How-To-Dress-Well/Love-Remains.jpg?ts=20111110How To Dress Well - Love Remains 
Nostalgia, zamułka, relaks. Nie, to nie do końca ambientowa płyta. Nazwałbym to raczej ambient r'n'b. Rozpływające się wokalizy, śpiewane z wyczuwalną, melodyjną manierą fajnie współgrają z oszczędnym muzycznym tłem. Polecam na nocne nudy.




http://best-torrents.net/obrazki/142555.jpgEvidence - Cats & Dogs
Ciekawa sprawa, że płyta, która nie jest ani oryginalna, ani świeża, ani zrobiona przez jakiegoś freshmana na tak długo zagościła na mojej playliście. Przyznam się bez bicia, że Evidence'a darzę wielką sympatią i może dlatego wylądował u mnie w rocznym podsumowaniu. Po za tym słowo klucz - "produkcja". Alchemist zaprezentował genialną formę i z całym szacunkiem dla Preemo, ale na tej płycie zjadł go żywcem.





 
http://external.ak.fbcdn.net/safe_image.php?d=AQAh-3EHIN0gpx0O&w=130&h=130&url=http%3A%2F%2Fedge-img.datpiff.com%2Fm9a49229%2Fclams_casino_Clams_Casino-front.jpgClams Casino - Instrumentals
 To był zdecydowanie jego rok. Gość który jeszcze przed chwilą robił bity do szuflady, dziś produkuje płyty instrumentalne dla szanowanych labeli i daje bity grubym rybom (można ich nie lubić, ale to fakt) w rapgrze. Clams ma niepodrabialny styl, a poza tym to fajny, normalny gość. Polecam obejrzeć lecture z tegorocznego RBMA. On będzie jeszcze sławny. ;)









http://externalwalls.files.wordpress.com/2011/06/artworks-000006776418-7igwqq-crop.jpg?w=400&h=400Marsen Jules - Nostalgia
 Mój ulubiony, według mnie mocno niedoceniany, twórca ambientu znów pokazał, że należy mu się szacunek. Nostalgia to kolejna podróż w świat pogłosów. Proste i surowe kompozycje nabierają kształtu dzięki genialnie opanowanej przez Marsena technice reeverbowania i delayowania. Dla mnie ambientowa płyta roku.







https://lh4.googleusercontent.com/19Sx-W1H2qG3yUcu5IjlzoYJsq_gx5ajCoksmnDaUdvueS5P4Tf1yLaCKJfNPvwBCNYemuMQRw=w128 Amon Tobin - Isam
Brazylijski geniusz sampli i field recordingu znowu zaatakował powykręcanym i abstrakcyjnym materiałem. Dla mnie materiałem genialnym, a w połączeniu z jego projektem wizualnym specjalnie przygotowanym na ten rok tworzy eksperymentalny twór idealny. Wystarczy popatrzeć na to:
  




UTWORY:
 Modselektor + Thom Yorke - Shipwreck

Stalley - Pound

Fisz - Jesteś Tam

Beastie Boys - Make Some Noise

Lower Entrance – Back Entrance

The Weeknd - What You Need

Jay-z / Kanye West — Murder to excellence

Pusha T feat. Tyler The Creator - Trouble On my Mind

Tyler, The Creator - Yonkers

Massive Attack vs Burial - Paradise Circus

Bvdub & Ian Hawgood - Nothing You Want Will Ever Come True

Jai Paul - BTSTU 

Gil Scott-Heron and Jamie XX - NY is killing me

J Rocc - Stay Fresh

Hatti Vatti feat. Cian Finn - You

Skream - Tweedel Dee, Tweedel Dumb! (feat. Trim) 




Na bank od cholery rzeczy pozapominałem...
Do usłyszenia w 2012. 

czwartek, 1 grudnia 2011

ASAP Rocky - LiveLoveA$AP

http://edge-img.datpiff.com/mc4c9501/ASAP_Rocky_Liveloveaap-front-large.jpg

Stany Zjednoczone to bardzo dziwny kraj. Co roku pojawia tam się milion "obiecujących debiutantów". Ich kariera zazwyczaj kończy się na pominięciu przy tworzeniu corocznej listy freshmanów magazynu XXL. Z tych dziesięciu freshmanów karierę robi zazwyczaj jeden, ewentualnie dwóch. W tym całym natłoku niczym nie wyróżniających się nawijaczy bardzo trudno wyłowić coś konkretniejszego. Jednak od czasu do czasu trafia się wśród nich gość, któremu z góry można przewidzieć świetlaną przyszłość. I jednym z nich jest raper o ksywie ASAP Rocky. Typ na prawdę nazywa się Rakim Mayers, urodził się w 1987 i pochodzi z Harlemu. Pewnie myślicie sobie "Taaaa, kolejny nudny truskulowiec". Nic bardziej mylnego. ASAP aż ocieka mainstreamowym potencjałem, a stylu dodaje mu świetne, przelewające się między bębnami flow, czasem kosmiczne technicznie wersy i świetne zaplecze producenckie. W pierwszych sekundach ASAP przypomina Weezy'ego czy Drake'a, ale już po chwili z łatwością zauważamy, że to zupełnie inny styl. Mixtape "LiveLoveA$AP" zrobił błyskawiczną karierę w sieci. Pierwsze wycieki od razu zagościły na antenie HOT 97, liczby downloadów w błyskawicznym tempie rosły i zanim Rocky zdążył się obejrzeć podpisał 3 milionowy kontrakt z Sony/RCA. Mocno szanowany portal Pitchfork ocenił mikstape na 8.2/10 co jest baaardzo wysoką notą. I zgadzam się z nią w 100%. Produkcyjnie materiał jest świetny. Bity są dość leniwe, mają głównonurtowy potencjał, ale nie są to kolejne wtórne bangery od Lexa Lugera. To co wyrabia na tej płycie Clams Casino, jeden z najgorętszych producentów ostatniego czasu, to poezja. Numer "Palace" jest chyba w moim "top 5" tracków roku. Świetną nawijką ASAP popisuje się w "Get Lit". Wyróżnienia idą też do "Wassup", "Trilla", "Leaf" i "Demons". Mimo, że Mayers zatrudnił wielu producentów, mixtape jest bardzo spójny. Świetna rzecz. Jaram się.

Odsłuch i free download:

wtorek, 11 października 2011

Massive Attack & Burial - 4 Walls

http://28.media.tumblr.com/tumblr_lsv4e4cTbT1qjbrwq_1318271008_cover.png

Co za nius! 17 października światło dzienne ujrzy kolaboracja pomiędzy dwoma legendami. Massive Attack w połączeniu z Burialem wydaje się strzałem w 10 i po numerze "4 Walls" wypada tylko to potwierdzić. Ten utwór to coś genialnego, na pewno najlepszy singiel w tym roku. 12 minut ociekające nostalgią, mrokiem i tajemnicą. 12 minut, które trwa w nieskończoność a jednocześnie mija w sekundę. 12 minut, które sprawi, że każdy inny utwór włączony tuż po "4 Walls" będzie się wydawał słaby. Jedyne czego można żałować to to, że kolaboracja Massive'ów z Beavanem opierać się będzie o 2 numery, a wydane zostaną one tylko na winylu limitowanym na 1000 sztuk po 25 funtów za jedną...

Polecam i przestrzegam, że po tym utworze już nic nie będzie takie samo:

poniedziałek, 10 października 2011

Ostatnio

Ostatnimi czasy jakoś tak niefortunnie wyszło, że nic konkretnego nie przyciągneło mojej uwagi na tyle, żeby się o tym rozpisywać (no może nowy Evidence i Łona, ale już się na tyle osłuchałem, że mi się nie chce). Jednak nawet w największą posuchę zdarzają się wyjątki. Mówię tu o pojedynczych numerach, które kazały mi przesłuchać siebie po dobre kilka razy. To taka moja randomowa playlista tego co ostatnio mną pobujało, ogólnie to niezły, gatunkowy bajzel:

everyone alive wants answers by teebsio
























A, no i ważna informacja na koniec. Onra wypuścił video-trailer "Chinoseries pt.2", który zdradza nam, że materiał będzie chyba spełniał rolę łącznika pomiędzy jedynką a "Long Distance" co może być świetnym posunięciem:


niedziela, 2 października 2011

Bałagany Na Bani - Pozamiatane (Klip)



Moje znajomki - Tomasz Cibulla i Wojtek Drożdż z ZBS Studio (którzy ostatnio wysmażyli video dla Oddisee'ego) opublikowali właśnie klip dla Bałaganów Na Bani - ekipy, której produkuję bity. Uważam, że spisali się wzorowo. Jeśli się podoba proszę o udostępnianie. Z góry dzięki. ENJOY! ;)



Płytka do pobrania TU.


czwartek, 29 września 2011

Insightful - Recursive Self

Recursive Self Cover Art

Chyba już tu o nim wspominałem, ale co tam, jest okazja, żeby odświeżyć niecą tą postać. Insightful to pochodzący z Californii pół Niemiec, pół Hiszpan, reprezentujący chyba najprężniej rozwijającą się i najstabilniejszą obecnie scenę muzyczną - scenę szeroko pojętych nowych bitów. Pierwszą rzeczą, jaką dane mi było słyszeć od tego producenta było "Insightful Stupid", które gościło w mojej playliście dość długo. Insightful na swoich produkcjach nie szczędzi odważnych synthowych wariacji, J-Dillowego groove'u na bębnach i samplowanych wstawek, a takie połączenie od razu mówi do mnie "No dawaj, włącz mnie!!!". No i włączam, bo jak można odmówić? Z resztą nawet nie mam zamiaru odmawiać, skoro taką kozacką, muzyczną jakość dostajemy totalnie legalnie za darmo z bandcampa artysty (z resztą jak wszystkie jego albumy, polecam). Pobierać koniecznie, bo taki Caritas w dzisiejszych czasach to skarb! :)


wtorek, 13 września 2011

RIP DJ Mehdi...

1977 - 2011



czwartek, 1 września 2011

Co tam słychać u Jose Jamesa?

http://beatlife.net/blog/wp-content/uploads/2011/01/jose-james-yellow.jpg

Nie będę dużo pisał, bo lepiej posłuchać. W ramach All Saints Basement Sessions, powstał dłuuuuugi, ciekawy i niebanalny wywiad (warto obejrzeć całość, Jose to gość z bardzo otwartą głową), oraz 3 wykonania na żywo numerów "Park Bench People", "Trouble" i "It's All Over Your Body". Proszszsz.

Wywiad:




Numery:






piątek, 26 sierpnia 2011

Fact mix 277: Shlohmo

http://factmag-images.s3.amazonaws.com/wp-content/uploads/2011/08/factmix.shlohmo.8.25.2011.jpg

Shlohmo po wydaniu bardzo dobrego albumu "Bad Vibes" został doceniony przez FACT i nagrał dla nich mix. Jak mówi autor, nie jest to nic specjalnie przygotowywanego. To po prostu kolaż tego, co Shlohmo ostatnio słucha. A, że bardzo lubię miksy w stylu "A, zlepię moje ulubione numery" to z wielką satysfakcją odsłuchałem jego selekcję. Super tracklista, bardzo przekrojowa. Od The Weeknd, przez Salem, Charlesa Mansona (Tak, tego Mansona, polecam zapoznać się z twórczością tego świra), Toma Waitsa, do rzeczy od Clipse i Three 6 Mafii. Do tego dodajemy sprawną obsługę efektów i otrzymujemy świetne 30 minut (z haczykiem) muzyki. Polecam.

Tears for Fears – Head Over Heels (slowed and blowed mix)
Groundislava – Final Impasse
Charles Manson – Invisible Tears
Allure ft. Nas – Head Over Heels (slow) – cassingle
Three 6 Mafia – Stash Pot – Smoked Out, Loced Out
Asura – The Killing Moon (Echo and the Bunnymen cover) – shlohmo weirdo re-edit
Clipse ft. Bilal – Nightmares (slow) – Hell Hath No Fury
Salem – Release Da Boar – King Night
Monica – Sideline Ho (Chopped and Screwed)
Dawn Golden and Rosy Cross – White Sun – Blow EP
Excerpt from a dub cassette i found in a shoebox with my friend on mission st. san francisco.
Broken Sinead O’Connor cassette.
Big Mike – World of Mine (slow) – cassingle
The Weeknd – What You Need – House of Balloons
Karen O – Hello Tomorrow (slow) – audio rip from that adidas commercial from like 7 years ago or something
Tom Waits – Dirt in the Ground – Bone Machine
Shlohmo – Just Us – Bad Vibes

DIRECT DOWNLOAD

środa, 24 sierpnia 2011

James Blake & Bon Iver - Fall Creek Boys Choir

Świeżynka. Zapowiadana jakiś czas temu kolaboracja pomiędzy Jamesem Blake'em - skromnym Brytyjczykiem o aksamitnym głosie i coraz większej grupie psychofanów, oraz Bon Iverem - amerykańskim, indie rockowym poetą, 24.08 stała się faktem. Panowie dali nam do odsłuchu singiel. Świetny singiel. Emocjonalny, łączący style obu artystów, świetnie zaaranżowany. Na pewno szybko się nie znudzi.

P.S. Wiele osób na słowa "Auto tune/vocoder/talk-box" reaguje odruchem wymiotnym. W sumie to rozumiem, ale "Fall Creek Boys Choir" to przykład kawałka, w którym zastosowanie tego narzędzia daje świetny efekt. W sumie nie potrafie uargumentować dlaczego, ale czy to ważne?


wtorek, 23 sierpnia 2011

The Weeknd - Thursday

http://soulbowl.pl/wp-content/uploads/2011/08/wknd.jpg

The Weeknd to nie band, ale jeden człowiek - Abel Tesfay. Ten pochodzący z Toronto młody (rocznik '90) wokalista stworzył bardzo ciekawą fuzję gatunkową. Mianowicie łączy on post-dubstep ze stylistyką r&b, co o dziwo owocuje świetnym, oryginalnym i lekkostrawnym brzmieniem. The Weeknd bardzo mocno namieszał swoim pierwszym wydawnictwem, które nazwał "House of Baloons". Materiał ten był bardzo spójny, już wtedy styl Abela był w 100% wykrystalizowany i tak na prawdę właściwie nie uległ zmianie. Mixtape dostał bardzo pochlebne recenzje w branżowych portalach, co sprawiło, że poczynania The Weeknd zaczęto śledzić bardzo uważnie. Oczekujący po kilku miesiącach zostali nagrodzeni drugim mixtape'em artysty - "Thursday". "Czwartek" to właściwie kontynuacja (a nawet nie "właściwie", bo to 2 część z zapowiedzianej trylogii) tego co mogliśmy usłyszeć na debiucie. Ciepły wokal, nie zawsze ciepłe teksty, nostalgiczne bity, i melancholijna atmosfera to wizytówka Tesfaya, który granie emocjami ma opanowane do perfekcji. Świetny materiał, radzę nie spuszczać tego gościa z oka!

Odsłuch całości niżej:



piątek, 12 sierpnia 2011

Jay-Z & Kanye West – Otis

Mega klip od Kanye i Jaya, do kawałka "Otis". Super klimat, wreszcie coś bez spiny, tylko luz i fun. Więcej takich proszę! ;)


wtorek, 9 sierpnia 2011

Shlohmo - Bad Vibes

http://www.fofmusic.net/wp-content/themes/mimbo2/images/Bad-Vibes-PROMO-MP3Final.jpg

Shlohmo to 21 letni producent z Los Angeles (cóż za sensacja!), obracający się w klimatach nowych bitów. Henry Laufer zwrócił moją uwagę w 2009 roku swoją debiutancką epką dla Error Broadcast zatytułowaną "Shlo - Fi EP", na której pokazał, że ma ogromną wyobraźnię i warto go obserwować. Ale prawdziwego szumu narobił rok później, wraz z wydaniem swojego pierwszego solowego krążka - "Shlohmoshun Deluxe". Było to idealne połączenie abstrakcyjnego, surowego, mechanicznego brzmienia z melancholią, a wszystko to zaserwowane zostało w ciężkim, około hip hopowym sosie. Dla mnie bomba. Te rozrzucone fragmenciki bliżej nie określonych dźwięków składających się na warstwę rytmiczną robiły i robią na mnie do dziś ogromne wrażenie. Oczywiście bardzo ucieszyłem się, gdy usłyszałem ten "patent" także na "Bad Vibes". Jednak w stosunku do "Shlohmoshun Deluxe" nowy materiał jest dużo spokojniejszy. Nasze uszy nie uchwycą tu już 8 bitowych, szaleńczych dźwiękowych sprintów, czy rytmicznego chaosu, a raczej błogie, leniwe akordy i minimalistyczne, gdzieniegdzie pukające, gdzieś indziej cykające "bębny". "Bad Vibes" w kwestii brzmienia można porównać do debiutu Teebsa, produkcji Lukida, czy Dimlite'a. Czyli w sumie doborowe towarzystwo. "Bad Vibes" na pewno nie jest dla mnie rozczarowaniem, ale nie należy się po płycie spodziewać czegoś wielkiego. Słuchając tego materiału mam jednak wrażenie, że właśnie taki był zamysł Laufera. Idealna muzyka na wieczory z herbatą.





Przy okazji polecam sprawdzać remiksy od Shlohmo, bo to jeden z lepszych graczy w tej kategorii. Po jego zabiegach nawet gówno jak Soulja Boy, Wacka Flocka Flame, czy Gucci Mane zamienia się w złoto. Oto przykład:




Henry brał też na warsztat Buriala, Robot Kocha, Gonjasufiego, czy Kelis.


niedziela, 7 sierpnia 2011

Bvdub & Ian Hawgood – The Truth Hurts

http://i23.lulzimg.com/i/45436c.jpg
(Świetna okładka)

Bvdub powraca. Jak zwykle w przypadku Brocka van Wey'a, który jest jednym z moich ulubionych producentów leniwej elektroniki, miałem wysokie oczekiwania. W związku z tym od razu zabrałem się do odsłuchu najnowszego dzieła holendra. Jest to 4 kawałkowa kolaboracja z Ianem Hagwoodem, londyńczykiem zamieszkującym Tokyo, zajmującym się ambientem. Włączam pierwszy numer - "Nothing you want will ever come true", i po chwili, jakby na złość tytułowi, czuję to co chciałem. Utwór aż ocieka ciężkimi przestrzeniami dźwięku, tak charakterystycznymi dla Brocka. Jeśli dodamy do tego piękne wokalizy wplecione dokładnie tam, gdzie moja głowa tego oczekiwała, to w efekcie otrzymujemy to, czego można się było spodziewać. To zaleta czy wada? Akurat w przypadku Bvduba jest to plus, bo jego rozpoznawalne brzmienie nie ulega skutkowi ubocznemu trzymania się własnego stylu, jakim jest "zjadanie własnego ogona", nuda, czy odcinanie kuponów od dawnej twórczości. Po odsłuchu całości stwierdzam, że moim ulubionym numerem jest chyba "Beauty is in the eye of the pretender", gdzie urzekają subtelne, gitarowe brzdąknięcia i hipnotyzujące pętle wokalne wplecione w sążniste, elektroniczne akordy. Podsumowując, produkcja ta to żadna rewolucja i na pewno oceniana będzie bardzo różnie. Zapewne recenzenci będą dzielić się na fanów van Wey'a, którzy będą katować to wydawnictwo dłuuugo (tak jak ja), oraz na ludzi, którzy nigdy nie trawili bvdubowej "nudy" i stwierdzą, że słyszeli to już milion razy (co w dużym stopniu jest prawdą). Jeśli nie słyszałeś - posłuchaj, jeśli słyszałeś - też posłuchaj.

Dla mnie 8/10, ale nie mam za złe innym ocen na poziomie 5, czy 6. ;)




piątek, 22 lipca 2011

Mac Miller - Best Day Ever (klip)

http://ih2.redbubble.net/work.6858400.1.sticker,375x360.the-best-day-ever-mac-miller-v1.png

Dzisiaj w sieci pojawił się nowy klip od Mac Millera, do alternatywnej wersji (wg. mnie lepszej) utworu "Best Day Ever". Trzeba przyznać że utwór i klip są przesympatyczne, od razu człowiek się cieszy. ;)

Polecam na poprawę humoru.


wtorek, 19 lipca 2011

Ghostpoet-Peanut Butter Blues & Melancholy Jam

http://nikeshshukla.files.wordpress.com/2011/02/ghostpoet-500x500.jpg

Ech, ten Gilles Peterson to ma nosa do wyszukiwania perełek. Niedawno pokazał światu kolejną - Ghostpoeta, czyli Obaro Ejimiwe. "Peanut Butter Blues & Melancholy Jam" to oficjalny debiut długogrający tego artysty. Artysty, który jeśli nie obniży formy, to moim zdaniem za kilka lat może być bez żadnych kontrowersji stawiany na równi z Roots Manuvą. Twórczość Ghostpoeta to inspirowana grime'em, 2step garage i trip hopem emocjonalna melorecytacja w stylu przypominającym fuzję Trickiego z Mike'em Skinnerem z The Streets. Jeśli do tych klimatycznych, inteligentnych tekstów dodamy subtelną, łagodną i zabójczą w swojej prostocie okołodubstepową warstwę muzyczną, to już wiemy, że mamy do czynienia z czymś więcej niż dobrą płytą. Słuchając tej produkcji mam podobne odczucia, jakie towarzyszą mi, gdy włączam coś od Mos Defa. Zero przerostu formy nad treścią - czysty, naturalny, liryczny przekaz. Polecam nie spuszczać Obaro z pola widzenia!

1. OneTwos
2. Run Run Run
3. Us Against Whatever Ever
4. Finished I Ain’t
5. Longing For The Night
6. Yeah Pause
7. I Just Don’t Know
8. Survive It
9. Gaaasp
10. Cash and Carry Me Home
11. Garden Path
12. Liiines


środa, 6 lipca 2011

Burial & Four Tet - Moth (Official video)

Oficjalny klip do mega hipnotyzującego numeru od dwóch muzycznych legend. Enjoy!


wtorek, 5 lipca 2011

Dostałem klip...

...od ZBS Studio do kawałka "Motor City Tribute" z mojej epki "Mellow Notes EP". Video bardzo mi się podoba, idealnie wpasowuje się w klimat utworu. Wielkie dzięki!

poniedziałek, 4 lipca 2011

Flying Lotus - Lovers Melt vol. 2 (Podcast)

http://www.okayplayer.com/wp-content/uploads/2010/12/Flying-Lotus-Live.jpg

FlyLo udostępnił przed chwilą drugą część swojego podcastu z serii Lovers Melt. Dójka jest dużo bardziej "smooth" niż część sygnowana jedynką, spodziewajcie się ulubionych kawałków właścicela Braifeedera, usłyszycie tu np. Curtisa Mayfielda, czy Steve'ego Wondera. Idealne 2,5 godziny muzyki na lato. Flying Lotus 4 eva.

niedziela, 3 lipca 2011

Clams Casino - Rainforest EP

http://goodmusiconly.com/wp-content/uploads/2011/06/clams-casino-rainforest-ep.jpg

Jakim cudem gość robiący takie bity, może je oddawać "raperom" pokroju Lil'a B, czy Soulja Boy'a? Barbarzyństwo! Na szczęście wydaje też rzeczy instrumentalne.

Clams Casino to Mike Volpe - 23 letni student fizjoterapii, który produkcją muzyki zajmuje się jako hobby. Jako dzieciak grał na perkusji, ale dość szybko przestał. Wybił się w dość banalny i kuriozalny sposób. Mianowicie miał na dysku duuużo bitów i zwyczajnie pisał do każdego po kolei na myspace, a kto się odezwał, dostawał paczkę instrumentali. Gość wyraźnie sprawia wrażenie, jakby muzykę robił z doskoku i nie wiąże z nią swojej przyszłości. Jeśli tak, to śpieszmy się poznawać jego twórczość, bo naprawdę warto. Brzmienie Clams Casino od razu skojarzyło mi się z How To Dress Well, tyle, że Mike ma skłonność do ciężkiej, mocno zmulonej perkusji. Trzeba przyznać, że takie połączenie brzmi świetnie. Bity Volpe'ego są hipnotyczne, surowe, wręcz organiczne a mimo to bardzo emocjonalne. "Rainforest EP" to idealna płyta na aktualną, deszczową aurę, którą obserwujemy za oknem.

Clams Casino : "Gorilla" from Jamie Harley on Vimeo.



Polecam też jego mixtape na którym znajdują się instrumentale wcześniej nagranych z MC kawałków. MIAZGA i za free -> Download.

Clams Casino - Instrumental Mixtap by blalalapuntnl

poniedziałek, 27 czerwca 2011

Eleven Tigers - 111

http://f.bandcamp.com/z/16/99/1699941747-1.jpg

Uwaga! Arcydzieło!

Eleven Tigers to pseudonim litewskiego kuriera - Jokūbasa Dargisa, który w przerwach między londyńskimi kursami z plecakiem produkuje muzykę. Rok tomu zaskoczył elektroniczną scenę swoim debiutem zatytułowanym "Clouds are Mountains", który widniał w wielu rocznych podsumowaniach szanowanych blogów i serwisów. Ja również trochę ten album pokatowałem i odbierałem go bardzo dobrze. Regułą przy świetnie ocenianych debiutach są ogromne wymagania przed publikacją drugiego wydawnictwa. Ta klątwa wisi nad każdym wybitnym debiutantem i niestety 90% nie potrafi sprostać temu wyzwaniu. Drżącymi dłońmi naciskałem więc przycisk "play" w moim odtwarzaczu, z nadzieją, że Litwinowi się uda, bo w rozwinięciu koncepcji pierwszego albumu widziałem kandydaturę na album roku. W tym momencie z głośników wydobył się dźwięk otwierającego utworu albumu "111" - "Cloud". Już pierwsze sekundy zapowiadały, że Jokūbas oddaje słuchaczowi nie zwykły zbiór kawałków, a małe dzieło sztuki. Z tego w jaki sposób budować atmosferę i napięcie w muzyce ten gość powinien dawać korepetycje, bo słuchanie jego muzyki przypomina bardziej oglądanie dobrego filmu. Jesli miałbym ten album jakoś zaszufladkować (co jest po części barbarzyństwem wobec niego), to określiłbym go jako post dubstep/ambient IDM? Ciężka sprawa. Słyszę ogromną ilość różnych (świadomych, lub mniej świadomych - nie wnikam) wpływów, muzyka Eleven Tigers to dla mnie fuzja dorobku takich artystów jak: Flying Lotus, James Blake, Burial, Boxcutter, Aphex Twin, Squarepusher, Bjork, Four Tet, Scuba, Radiohead, Biosphere, Brian Eno, zgrzyty z Raster - Noton i zapewne kilku innych, którzy na szybko nie przychodzą mi do głowy. Trzeci utwór zatytułowany "Night" to dla mnie perełka. Zaczyna się spokojnie, delikatna fortepianową improwizacja w stylu Heliosa, aż dociera do momentu w którym wita nas swoim wspaniałym i kojącym wokalem Alice-Marie Archer, która śpiewa z wyczuwalną manierą (ale nie kopiuje) pewnej znanej wokalistki z Islandii wymienionej 5 linijek wyżej. I w momencie kiedy razem z głosem Alice odpływamy do nieba, wita nas mocarny bit. Po prostu miazga. Eleven Tigers gra słuchaczem jak chce, bawi się jego emocjami. No ale co jest piękniejszego w muzyce, od słuchania jej czymś więcej niż uszami? Album zawiera 12 długich utworów, a przeleciał mi w mgnieniu oka. Jeśli do muzyki dodamy coś, co zaprezentował nam Litwin równolegle z premierą, to już wiemy, że mamy do czynienia z wirtuozem elektroniki. Mianowicie cały album został nagrany w czasie jednej sesji (!!!), czyli tak naprawdę na żywo, a zapis tego mamy udostępniony na youtube.



Robi wrażenie nie? Dokładnie.

Dla formalności odsłuch albumu numer po numerze:
111 by eleventigers

Jak na razie "Eleven Tigers - 111", to płyta, która zrobiła na mnie w tym roku zdecydowanie największe wrażenie, i w podsumowaniu znajdzie się na pewno. Na około 70% mogę już w tej chwili powiedzieć, że wygra tą klasyfikację. Ostatni raz taki entuzjazm odczuwałem, gdy ukazało się "Untrue" od Buriala.

9,5/10

Dziękuję, dobranoc.

poniedziałek, 20 czerwca 2011

Bohren & Der Club Of Gore - Beileid

http://025.img98.net/out.php/i205862_23063535.jpg

Doomjazz. Kiedy słyszę to hasło, na myśl przychodzą mi dwie nazwy: The Killimanjaro Darkjazz Ensemble (znane też jako The Mount Fuji Doomjazz Corporation), oraz genialni Bohren & Der Club Of Gore. Bohreni to zespół, który ideę mrocznego jazzu oddaje w 100%. Do ich muzyki jak ulał pasuje ciemny, obskurny klub, pełny papierosowego dymu i aromatu alkoholu, gdzie o 4.00 przy co trzecim stoliku siedzi niezaangażowany, lekko wstawiony słuchacz. Nie ma tu miejsca na pozytywne emocje, raczej mamy do czynienia z depresją, melancholią i ogólnie pojętą niepewnością. Ich muzyka jak ulał pasuje do twórczości Davida Lynch'a, sprawia wrażenie, jakby płynęła w zwolnionym tempie, a mimo to w ogóle nie nuży, cały czas trzyma w napięciu. Dyskografia Bohren & Der Club Of Gore jest bardzo bogata i spokojnie można nazwać ich weteranami doomjazzu. Zaczynali w 1994 roku płytą "Gore Motel", kończąc na tegorocznej epce "Beileid" wydając w międzyczasie 5 albumów, w tym genialne "Sunset Mission" i "Dolores". Bohreni posiadają pewną cechę, którą ogromnie cenię. Ich muzyka z każdym kolejnym wydawnictwem ewoluuje, ale nie ucieka od pewnej ustalonej przez zespół konwencji, dzięki której był on rozpoznawalny. Z każdą płytą dodają nowe elementy, nie tracąc nic z charakterystycznego dla siebie stylu. I tak na "Beileid" dostajemy dwa nowe "klocki" do układanki: wokal i odważniejsze użycie syntezatorów. Szczególną uwagę zwraca tutaj jednak ten pierwszy element,bo to nie mała bomba. Na kawałku "Catch My Heart" udziela się sam Mike Patton! (który podobno od dawna śledził poczynania Bohren) I muszę przyznać, że ta odważna kolaboracja "zrodziła" genialne "dziecko". Mike jest wręcz stworzony do takich projektów, i żałuję, że powstał tylko jeden numer. Ogólnie epka mimo tego, że składa się tylko z 3 utworów, to w pełni mnie satysfakcjonuje. Chociaż nie wiem jak bym ją odbierał, gdyby nie kawałek z Pattonem, który dla mnie jest jedną z lepszych kompozycji tego roku. Traktuję tę produkcję jako przedsmak albumu długogrającego, choć pewnie trochę sobie jeszcze na niego poczekam. Więcej Mike'a!

Przyjmuję zapisy do Bohren & Der Club Of Gore Ultras. ;)


czwartek, 9 czerwca 2011

Kilka rzeczy, które mi wpadły ostatnio w ucho.

Na początek kozacki blend, bootleg, edit, remix, mash- up czy jak to nazwać. Jak raz posłuchasz, to ten numer cię dojedzie do wyrzygu:

Biggie x Trickski - Nasty/Pill Collins (Obsessive Impulsive mashedit) by Hayden Brown




1. 14KT - 14 Killa Tape


http://cdn.imposemagazine.com/__data/14-killa-tape.jpg

Kozacki instrumentalny materiał od reprezentanta Detroit i zwycięscy lokalnej edycji Red Bull Big Tune. Świetne bity, bujają mocno i czuć tu smród motor city. Godny materiał.

myślę, że to wystarczy:


FREE DOWNLOAD






2. Tyler, The Creator
- Goblin


http://www.fabryka.pl/uploads/tx_evoproducts/go/bl/goblin_tyler-the-creator-99902009161_XLLP529-1_600.jpg
Mocno chory lirycznie i muzycznie materiał młodego freaka, który już zdążył dość mocno namieszać. Ogólnie nawijanie o trupach, chorych akcjach i innych dziwnych rzeczach. Jednak płyta ta ma do zaoferowania dużo więcej niż zryte treści, z wyśmianiem brania twórczości Tylera nazbyt na serio w pierwszej kolejności.






3. Insightful - The Flowers In My Mind


http://producersiknow.files.wordpress.com/2011/05/373783536-1-e1304623382718.jpg?w=425&h=425

Bardzo fajny materiał od gościa o ksywie Insightful, jak zwykle do pobrania za free. W dużym skrócie: Nowe bity, Los Angeles, chill, lekkostrawność, boggie funk (czasami). Polecam.



Ściąnij sobie z http://insightful.bandcamp.com/




4. Alva Noto And Ryuichi Sakamoto - Summvs


http://www.recordsale.org/cdpix/a/alva_noto_ryuichi_sakamoto-summvs.jpg

Jeden z moich ulubionych duetów wydał kolejny materiał. Dobry jak zwykle. Idealne połączenie eksperymentalnej elektroniki od Alva Noto i kojącego brzmienia fortepianu od Ryuchi'ego. Płyta ta urzeka mnie tym bardziej, bo znajduje się na niej cover "By This River" Briana Eno.






5. Maps and Diagrams - Get Lost


http://alienzone.net/wp-content/uploads/2011/05/wpid-Maps_And_Diagrams_2011_Get_Lost.jpg

Cóż można powiedzieć. Piękny, klasyczny ambient, który gdzieś zaginął w dobie pędu za oryginalnością. Perfekcyjny materiał, który przypomina co ten gatunek miał z założenia wnosić. Polecam na późne wieczory.



Na dzisiaj tyle. Lecę.

poniedziałek, 30 maja 2011

Miko - Mellow Notes EP (2011), czyli polecam siebie.

Darmowy hosting zdjęć i obrazków


Jak każdy bitmejker zajmujący się swoją zajawką jakiś czas naszła mnie myśl, żeby puścić coś instrumentalnego. Jak pomyślałem, tak zrobiłem. Zebrałem myśli i stwierdziłem, że w żadnej innej formie nie oddam lepiej klimatu melancholii, zamułki i czillu, jak w bit tejpie. Ta produkcja to wypadkowa moich inspiracji detroit hip hopem, trip hopem, jazzem i drum and bassem, a całość oparta jest na swobodnych, niezsynchronizowanych bębnach. Zapraszam do sprawdzania i puszczania znajomym. ;)






Wszelkie opinie mile widziane! :)


DOWNLOAD: http://www.mediafire.com/?x5pd3thqehy59rm

http://soundcloud.com/mikowarszafffka
http://www.facebook.com/balaganynabani

Okładka autorstwa Tomasz Cibulli z ZBS Studio
http://www.facebook.com/ZBSStudio

sobota, 28 maja 2011

Gil Scott Heron (1949 - 2011)

http://static.guim.co.uk/sys-images/music/Pix/pictures/2010/2/2/1265101523796/Gil-Scott-Heron-002.jpg

R.I.P

"The revolution will not be televised"


wtorek, 17 maja 2011

Danger Mouse & Daniele Luppi - Rome

http://4.bp.blogspot.com/-Mb1pc9hY290/TZnyMblT54I/AAAAAAAAAGo/1TxwWhsAbrI/s400/Danger-Mouse-Daniele-Luppi-Rome.jpg

Danger Mouse, czyli Brian Joseph Burton, to człowiek orkiestra. Ten producent maczał palce w tak różnych projektach, że ciężko określić w jakich klimatach się obraca. Współtworzył Gnarls Barkley z Cee-Lo Greenem, wyprodukował "Demon Days" Gorillaz, razem z MF Doomem nagrał pod nazwą Danger Doom genialną płytę "The Mouse and the Mask". W 2010 zaczął produkcję albumu U2. Robi dosłownie wszystko. Nagrody za produkcje pewnie nie mieszczą mu się już na półkach, bo samych Grammy ma pięć. Ale Brian nie zamierza przestać. Teraz prezentuje światu swoje najmłodsze dziecko - album z Daniele Luppim - włoskim kompozytorem filmowym, ale też producentem muzyki popularnej. I tu się na chwilę zatrzymamy, bo to że jest Włochem i do tego kompozytorem filmowym nie jest przypadkowe. Album inspirowany jest soundtrackami do popularnych w latach sześćdziesiątych tzw. "spaghetti westernów". Płyta powstawała ponoć aż 5 lat, nagrywana była na vintage sprzęcie (co świetnie słychać - piękna, ciepła barwa dźwięku) a w realizacji pomagali ludzie związani z wyżej wymienionym gatunkiem filmów. I tak na płycie udziela się Cantori Modeni - włoski chór który można usłyszeć chociażby w ścieżce dźwiękowej do filmu "The Good, The Bad, The Ugly". Materiał uzupełniają (choć może to za delikatne określenie) Jack White z The White Stripes, oraz uwaga... Norah Jones! I o tą ostatnią najbardziej się bałem, nie byłem przekonany, czy odnajdzie się w tej trudnej konwencji. Muszę jednak przyznać, że spisała się wzorowo, i po kilku odsłuchach stwierdzam, że nie wyobrażam sobie tego krążka bez niej. Album wciągnął mnie niesamowicie, być może dla tego, że jestem fanem twórczości Quentina Tarantino, a kompozycje znajdujące się na płycie są wręcz stworzone, by grać w jego filmach. Otwierający płytę "Theme of Rome" już po kilku sekundach przywodzi na myśl to co słyszeliśmy chociażby w "Kill Billu". Poza tym muzycznie jest to produkcja zaskakująco lekkostrawna, płynąca totalnie bezinwazyjnie, ale jednocześnie nie niezauważalnie. Kilka motywów już po pierwszym przesłuchaniu szaleje w głowie, np. swingująca melodia wokali w "The Rose With a Broken Neck". Dla mnie płyta ta będzie aspirować do miana albumu roku. Jest to prześwietnie wyprodukowany, dopracowany w najdrobniejszych szczegółach retro concept album, który pokazuje, że nie wszystko w stylistyce oldschoolu musi być "odgrzewanym kotletem". Polecam gorąco!





poniedziałek, 16 maja 2011

Bop - The Amazing Adventures Of One Curious Pixel

http://shop.hospitalrecords.com/images/product/Medic23/medium.jpg

Bop - rosyjski producent zajmujący się drum & bassem w mocno minimalistycznej, eksperymentalnej odmianie, atakuje drugim albumem. Jego pierwsze wydawnictwo zatytułowane "Clear Your Mind" długo nie wychodziło z mojej playlisty, urzekało melancholią i ogromną porcją emocji, tak rzadko spotykaną w dzisiejszym dnb. "Song About My Dog" wdarło się do mojej głowy na zawsze, radzę sprawdzić. Sequel nazywać się będzie "The Amazing Adventures Of One Curious Pixel". Intrygująco. Na soundcloudzie artysty mamy możliwość odsłuchania materiału. Jest dobrze. Bop nie utracił nic ze swojego charakterystycznego, idącego w stronę kojącego IDM'u stylu, ale rozwinął go do formatu wychodzącego poza konwencję drum and bass. Mamy tu do czynienia z typowymi 4x4, z lekko nowobitowymi groove'ami, 2-stepem oraz totalnie eksperymentalnymi warstwami rytmicznymi. Co do reszty brzmienia, to nie zaznajemy tu rewolucji, ale można wyczuć, że rosyjski producent trochę je ocieplił, eksponując 8 bitowe inspiracje. Zachęcam do zapoznania się z materiałem, bo ten młody człowiek ma przed sobą świetlaną przyszłość!

Premiera 30.05

sobota, 23 kwietnia 2011

Icicle - Under The Ice

http://xmages.net/storage/10/1/0/f/1/upload/b64fde50.jpg

Jak połączyć na jednym albumie niuskulowy drum & bass i dubstep w taki sposób, aby miało to ręce i nogi? Ja tego nie wiem, na szczęście odpowiedź znalazł Icicle - holenderski producent, którego prawdziwe imię to Jeroen Snik. Płyta wyraźnie uwidacznia jego inspiracje starym, dobrym techstepem i rzeczami z Good Looking Rec. Mamy tu do czynienia z tym, co artyści Shogun Audio lubią najbardziej. Pogięte, przesterowanie, trzęsące szybami linie basu i połamana perkusja to chyba najważniejsze elementy nowej szkoły dnb i dubstepu. Ok, ale teraz przychodzi pytanie: "Spoko, tylko co tu jest nowego, co odkryję na albumie? Alix Perez, Sabre, Spectrasoul. Oni wszyscy już to dawno zrobili." Już odpowiadam - Nic. Czy każda płyta musi być rewolucją? Do każdej mam podchodzić jak muzyczny Krzysztof Kolumb i szukać kolejnej Ameryki? Nie. "Under The Ice" to materiał, który pokazuje jak piękną fuzję można stworzyć z dwóch kultowych już gatunków brytyjskiej muzyki klubowej. Pod względem produkcyjnym to majstersztyk który spokojnie może konkurować z Perezowym "1984" a skłonny jestem nawet powiedzieć, że wątki dubstepowe u Icicle wygrywają. Dobrym pomysłem jest zaangażowanie kilku wokalistów, którzy dodają ciepła i urozmaicają tą "mroźną" z charakteru produkcję. Polecam. Jak widać drum & bass mimo zadyszki jeszcze oddycha, a być może dzięki takim ludziom jak m. in. autor tego albumu zostanie choć na jakiś czas wyleczony z astmy. ;)

niestety mixcut jako preview ;)



piątek, 15 kwietnia 2011

Amon Tobin - ISAM

http://i1.soundcloud.com/artworks-000005019634-xblpw6-crop.jpg?4fb7bc

Król kreatywnego samplingu, geniusz edycji dźwięku i kreowania atmosfery, najwszechstronniejszy producent na ziemi - tak określam Amona Tobina. O wielu artystach można powiedzieć, że poruszają się w kręgu pewnych gatunków muzycznych. O Tobinie tego zrobić się nie da, a nawet nie wolno. On tworzy swoją własną odmianę, mutuje wszystkie otaczające nas dźwięki na sposoby, które ciężko sobie wyobrazić. Jego muzyka to kwintesencja twórczej wolności. Na potwierdzenie krótka prezentacja tego, co potrafi zrobić Amon.




Amon Adonai Santos de Araujo Tobin, bo tak w pełni nazywa się ten brazylijski muzyk, niedługo wypuszcza swój dziesiąty już studyjny album długogrający pod tytułem "ISAM". Tak się składa, że można go już posłuchać tu i tam. ;) Nie mogłem się oprzeć, i zrobiłem to, w związku z czym mogę o nim napisać kilka słów. I powiem, że jest to świetna płyta. Tobin robi to, co potrafi najlepiej. Brzmienie jest podobne do tego znanego z "Foley Room", jednak jest jeszcze bardziej eksperymentalne. Amon łączy harmonię z abstrakcją, agresję ze spokojem, melodyjność ze zgrzytem, surowość dźwięku z jego ciepłem, psychodelię z science fiction, rozmycie z ostrością. Właśnie ta paradoksalna harmonia przeciwności jest czymś, co w tym albumie fascynuje i nie pozwala słuchaczowi nacisnąć pauzy. Z każdym następnym odsłuchem odsłania kolejne smaczki. Aż trudno mi sobie wyobrazić co powiem o tej płycie, jak już zjem wszystkie "smakołyki". Uwielbiam w tym albumie jego brutalny charakter, który jednocześnie pozwala podwójnie odczuć i docenić łagodne bodźce wysyłane przez Amona Tobina do słuchacza. I ten field recording... Sztukę wykorzystywania i modyfikowania dźwięków otoczenia Araujo opanował do perfekcji. Te wszystkie niezidentyfikowane brzdęki, szmery, trzaski, strzały, i inne dziwne odgłosy (gdzieś tam chyba przewija się nawet dźwięk silnika samochodowego czy motocyklowego) od razu tłumaczą nam z kim mamy do czynienia. "ISAM" to album który zrobi zamieszanie! Na rynku muzycznym i w naszych głowach...



May 23, 2011

środa, 13 kwietnia 2011

Sample

http://wallpapers.free-review.net/wallpapers/33/Vinyl.jpg

Jako beatmaker - amator mam pewien nałóg, który jest normą w przypadku ludzi bawiących się w produkcję. Kiedy tylko usłyszę jakiś dobry hip hopowy (choć nie tylko, ale głównie) numer od razu do głowy przychodzi mi pytanie "Damn! Skąd on wytrzasnął ten sampel? Gdzie go wygrzebał?". Najgorsze jest to, że potem owe pytanie siedzi w głowie do czasu odnalezienia upragnionego źródła. Często godziny googlowania nie przynoszą efektu, ale gdy już się uda, to przychodzi mój ulubiony moment - to czas na sekundy przed odsłuchem. "Co to będzie?" - to pytanie chodzi po głowie i tupie tak mocno, że musisz nacisnąć play. I co się okazuje? Raz rozwala mnie sposób pocięcia numeru, innym razem to, że z beznadziejnego utworu ktoś robi majstersztyk, czasami słuchalne jest tylko te 5 sekund numeru, które zostało użyte przez producenta, a jeszcze inny razem, że zakochuję się w oryginale i katuję go przez pewien okres jeszcze bardziej niż niż numer po zsamplowaniu. I na tym trzecim przypadku chciałbym się skupić. Przedstawię kilka moich sampel - faworytów.

Al Green - I Wish You Were Here



Utwór samplowany chociażby do numerów Nasa, Lootpack, czy Cosequence'a. Dla mnie chyba Kanye wygrał na Consequence'owy "The Good, The Bad, The Ugly". :)




Cortex - Huit Octobre



Świetny, francuski, jazz funkowy numer do którego doprowadził mnie MF Doom numerem "One Beer".




The Moments - To You With Love



Gdy usłyszałem "Last Donut Of The Night" od J Dilli z kultowych "Pączków", musiałem znaleźć sampel, i okazało się, że pochodzi od Momentsów - równie kultowej soulowej grupy lat 70.




Alain Goraguer - Fantastic Planet Soundtrack



Coś genialnego, to pokazuje jak świetnym diggerem jest Madlib, poza tym kawałki na samplach z tego filmu można usłyszeć u Big Puna i Dilli.




The Moments - When The Morning Comes



2:06
Numer, do którego doprowadził mnie DJ Premier z Pitch Blackiem kawałkiem "It's All Real".




Carla Bley - Dining Alone



Coś z polskiego podwórka, Grammatik - Nie Ma Skróconych Dróg. Pięknie to wynalazł Noon. :)




Billy Cobham - Heather



Uwielbiam ten leniwy kawałek. Niesamowity klimat. Użyte w klasyku od Souls of Mischief "93 till Infinity", ale też w wielu innych produkcjach, np. DJ Vinroca, czy w drum and bassowym utworze Alixa Pereza i Sabre'a "Solitary Native".





Na razie tyle, temat na pewno będę kontynuował, bo takich "moich" sampli jest duuuużo więcej. :)


wtorek, 12 kwietnia 2011

Tokimonsta - Breath on my Contacts

http://userserve-ak.last.fm/serve/500/43758499/TOKiMONSTA+png.png

Szybki nius. Dokładnie 2 godzinki od momentu dodania tego posta miss Tokimonsta udostępniła do posłuchania na swoim soundcloudzie remiks kultowego kawałka "Breathe" od Telepopmusik. Fajnie wyszło. Czasem z bardzo znanymi numerami jest tak, że nie można się do remiksu przekonać, bo cały czas mamy w głowie oryginalną melodię. Ten remiks jest tak subtelny i stonowany, że totalnie nie występuje u mnie ten problem. To jak, czillujemy? :)

Breath on my Contacts by TOKiMONSTA

Darmowy download TU.