poniedziałek, 20 czerwca 2011

Bohren & Der Club Of Gore - Beileid

http://025.img98.net/out.php/i205862_23063535.jpg

Doomjazz. Kiedy słyszę to hasło, na myśl przychodzą mi dwie nazwy: The Killimanjaro Darkjazz Ensemble (znane też jako The Mount Fuji Doomjazz Corporation), oraz genialni Bohren & Der Club Of Gore. Bohreni to zespół, który ideę mrocznego jazzu oddaje w 100%. Do ich muzyki jak ulał pasuje ciemny, obskurny klub, pełny papierosowego dymu i aromatu alkoholu, gdzie o 4.00 przy co trzecim stoliku siedzi niezaangażowany, lekko wstawiony słuchacz. Nie ma tu miejsca na pozytywne emocje, raczej mamy do czynienia z depresją, melancholią i ogólnie pojętą niepewnością. Ich muzyka jak ulał pasuje do twórczości Davida Lynch'a, sprawia wrażenie, jakby płynęła w zwolnionym tempie, a mimo to w ogóle nie nuży, cały czas trzyma w napięciu. Dyskografia Bohren & Der Club Of Gore jest bardzo bogata i spokojnie można nazwać ich weteranami doomjazzu. Zaczynali w 1994 roku płytą "Gore Motel", kończąc na tegorocznej epce "Beileid" wydając w międzyczasie 5 albumów, w tym genialne "Sunset Mission" i "Dolores". Bohreni posiadają pewną cechę, którą ogromnie cenię. Ich muzyka z każdym kolejnym wydawnictwem ewoluuje, ale nie ucieka od pewnej ustalonej przez zespół konwencji, dzięki której był on rozpoznawalny. Z każdą płytą dodają nowe elementy, nie tracąc nic z charakterystycznego dla siebie stylu. I tak na "Beileid" dostajemy dwa nowe "klocki" do układanki: wokal i odważniejsze użycie syntezatorów. Szczególną uwagę zwraca tutaj jednak ten pierwszy element,bo to nie mała bomba. Na kawałku "Catch My Heart" udziela się sam Mike Patton! (który podobno od dawna śledził poczynania Bohren) I muszę przyznać, że ta odważna kolaboracja "zrodziła" genialne "dziecko". Mike jest wręcz stworzony do takich projektów, i żałuję, że powstał tylko jeden numer. Ogólnie epka mimo tego, że składa się tylko z 3 utworów, to w pełni mnie satysfakcjonuje. Chociaż nie wiem jak bym ją odbierał, gdyby nie kawałek z Pattonem, który dla mnie jest jedną z lepszych kompozycji tego roku. Traktuję tę produkcję jako przedsmak albumu długogrającego, choć pewnie trochę sobie jeszcze na niego poczekam. Więcej Mike'a!

Przyjmuję zapisy do Bohren & Der Club Of Gore Ultras. ;)


1 komentarz:

  1. O kurde, to kroś jeszcze w Polsce słucha ich oprócz mnie? :P Tak dawno się nie orientowałem nic w tym kierunku, a tu dzisiaj czytam, że epka w zeszłym roku wyszła, wow. Pozostaje poszperać i to prędko :) A tych Kilimanjaro sprawdzę, piona.

    OdpowiedzUsuń